W realiach teraźniejszości - jakiekolwiek wartości przeszłości, całkowicie tracą na znaczeniu, odchodzą w niebyt zapomnienia. (Wszelkie dawniej globalnie uznawane cechy i atuty ludzkości - odchodzą do lamusa historii.)

Kiedy byłem małym chłopcem - hej..
Wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł:
Najważniejsze w życiu - co się czuje - hej;
Słuchaj zawsze głosu serca – hej...

Kiedy byłem dużym chłopcem – hej...
Wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł:
Głosem serca w życiu, nigdy się nie kieruj – hej...
Tylko forsa ważna w życiu jest...

Cytuję z pamięci słowa piosenki Tadeusza Nalepy, które usłyszałem dawno temu, w latach wczesnej młodości. Młodości „durnej w chmurnej” – zaplątanej w powojennych, nierealnych czasach PRL.

W mojej dorosłości kilka razy, na kilka chwil, pojawiały się złudzenia wolności i wspaniałości – smaków,
rozmaitych kultur tego świata. Nie trwało to zbyt długo. Szybko zostałem przebudzony, dostałem w głowę,
jak i w serce, wiele ciosów zwykłości czasu i przemijania - od ludzi i przyjaciół.
Często jednak wracałem do tego co było; żyłem wspomnieniami, jakby nadziejami lepszego jutra.
Żyłem więc nadal, w jakimś tam...wymarzonym letargu czasu teraźniejszego.

Wiele lat potem, czyli obecnie - obudziłem się już, raz na zawsze z marzeń wyobraźni.
Coraz bardziej jasno widzę całkiem inną teraźniejszość; prawdę i realia naszego życia, naszej rzeczywistości.
Jakiekolwiek wartości przeszłości, całkowicie tracą na znaczeniu, odchodzą w niebyt zapomnienia.
(Wszelkie dawniej globalnie uznawane cechy i atuty ludzkości - odchodzą do lamusa historii.)


Coraz częściej podczas długich spacerów myślowych, głośno zastanawiam się czy cokolwiek dziś,
tak naprawdę ma jakikolwiek sens i znaczenie. A jeżeli nawet tak -to dlaczego i tego nie rozumiem.
Czyżby nadchodziła starość a moje definicje współczesności nie nadążały za realiami czasu i zmian?
Już dzisiaj wiem, że dawniej niemożliwe, dziś obracają się o 180 stopni - w rzeczywistość.

Kiedy patrzę dziś na lata, te co minęły bezpowrotnie – to jednak mi żal i coraz bardziej mi żal..
Kiedy próbuję analizować to - co obecnie dzieje się na Naszym Świecie a tak w szczególności:

- w Naszym Kraju; coraz szersze i absurdalne konflikty polityczne, społeczne, obyczajowe, coraz większa polaryzacja społeczna – prowadząca do skrajnie przeciwstawnych konkluzji, rozwiązań...

- co się dzieje w moich, dawniej ulubionych kulturach Europy; Włochy, Francja, Grecja, Hiszpania, Anglia...
czy też na wybory prezydenckie, w moim kiedyś wymarzonym kraju, jakim była Ameryka (USA) –
serce się ściska; smutek nie może przejść przez zmysły i oczy, nie powodując łzawienia.

Ostatnim gwoździem do trumny ludzkości, wydaje się być sztucznie (moim zdaniem) wykreowana
Pandemia Covid-19...
Oczywistością wydaje się fakt, że świat nigdy nie wróci do normy; nigdy już nie będzie taki sam.
Wiem, że coraz szybciej nadchodzą chwile rozstania i pożegnania – ale jeszcze ciągle dławią mnie pytania:
Co będzie dalej, potem...no i co ja... jeszcze mógłbym - dla ludzkości, przedtem zrobić.

Obecnie...
Coraz bardziej, coraz szybciej, niepowstrzymanie, rozwija się Globalna Ideologia Obłudy i Kłamstwa.
Jest ona wytworem realiów czasów współczesności, jako narzędzie medialne do walki o kontrolę
nad ludzkością; jako taka jest oficjalnie propagowana przez „uznane autorytety społeczne” oraz
obecnych decydentów - czyli struktury administracyjne, zarządzające większością krajów świata.

Wszystko sterowane odgórnie strategią NWO - Nowego Porządku Świata, który ściśle związany
jest z procesami depopulacji; ograniczenia swobód demokracji, wolności słowa – myśli, ruchu...

Ludzkość – cywilizacja, wchodzi w krańcowy etap rozwoju współczesności:
Niedługo NAS/ludzi - pożrą: Kruki i Wrony; Sępy, Szakale i Hieny Ludzkości.
Wszystko będzie następstwem – ilorazem nieznanej ale planowo wykreowanej i zaaranżowanej przyszłości.
Nadchodzą szybkimi i wielkimi krokami czasy: samodestrukcji – samozniszczenia ludzkości.

Oczywiście - jak pisałem już uprzednio.
Najłatwiej jest przejść nad tym wszystkim, wprost, do porządku dziennego - udawając ignorancję, obojętność. Zawsze przecież...można się tłumaczyć: brakiem kontroli nad przeznaczeniem...
Dodatkowo, mało zauważalne ale też ciągłe, medialne manipulacje „procesami twórczymi” opinii publicznej (tłumaczone niezdefiniowanymi pojęciami powszechnego dobra ogólu czy ludzkości) - próbują kierować
każdego i wszystkich - na tę samą stronę barykady społecznej - stwierdzeniem:
"Przecież najważniejsze są sprawy teraźniejszości; przyszłość zostaje nadal - niekontrolowalnym zbiegiem przypadków. Jeżeli zaś, nie interesuje cię przyszłość i chcesz uniknąć w życiu wszelkich problemów i krytyki... Siedź cicho, w milczeniu Telewizji i Mediów, które najlepiej wszystko wiedzą – no i zawsze mają rację...
One wszystko, co potrzebujesz wiedzieć przecież Ci powiedzą.
Najlepiej więc: Bądź Nikim. Nie rób NIC; Nie mów głośno NIC. Zarówno sobie, jak i tym wokół.
To główne, zasadnicze przesłanki przeżycia - w dzisiejszym, coraz bardziej nierealnym świecie!

Istnieje mnóstwo – absolutna większość przykładów potwierdzajacych moje przemyślenia i tezy:
Życie jest w większości – odpowiedzią na pytania istnienia, zatopionych w nieskończoności bytu.

Oto pytania – warto się nad nimi dobrze zastanowić! Każdy powinien to zrobić.

Jaka jest obecnie definicja życia? 
(Od czasów jego poczęcia - do coraz bardziej anonimowego odejścia w zaświaty?)

Co dzisiaj oznacza: edukacja, nauka, praca, inicjatywa prowadzenie przedsiębiorstwa, interesów?

Dla kogo, tak naprawdę my obecnie pracujemy; czy nawet mówiąc więcej: dla kogo My żyjemy?
Co oznacza, czym jest pieniądz, majątek, wszelkiego rodzaju dobra materialne?

Co w dzisiejszym –(i w najbliższym czasie) oznacza istnienie i wszystko to - co jest istnieniem?
Czy jest wogóle możliwość powrotu rzeczywistości do normalności - do prawdy życia i istnienia?

(Czy może...już niedługo trzeba będzie wrócić do praw natury – do życia wspólnoty pierwotnej?).

Kim jest – kim coraz bardziej staje się człowiek?
Jaką przyszłość ma świat i jego natura?
Na te wszystkie pytania – brakuje mi obecnie realnych odpowiedzi.

(Dzisiejsze, inne ogólnie smutne spostrzeżenie: patrząc na dzieci, młodzież i...pary zakochanych
-czyli przyszłość ludzkości i naszego świata, żyjących tak naprawdę w coraz bardziej nierealnych
komputerowych realiach, rozmawiacych ze sobą ale... przez komórki sms-ów – żal serce ściska...

Powstaje inne pytania:
Jak będzie wyglądał świat za 20-30 lat i czy to wogóle ma jakikolwiek sens...?

Czy w najbliższej przyszłości będą na świecie wogóle zwierzęta (te hodowlane i żyjące jeszcze „na dziko”)?
ZWIERZĘTA NIE KŁAMIĄ i są bezbronne. (Nie potrafią, nie będą w stanie się obronić przed ludzką zagładą).

A to wszystko wydaje się przecież niemożliwe – niezgodne z racjami żadnej społeczności ani ludzkości...
Tak jesteśmy wychowani, wykształceni – tak zdobywamy wiedzę i doświadczenie, każdy z nas –
na swojej własnej drodze życia...

Jedno dla mnie wydaje się pewnością.
Ludzkość, każdy człowiek, musi w najbliższej przyszłości obudzić się z tych wszystkich marazmów
i wyżej wymienionych idiotyzmów wspólczesności.
Wszyscy musimy przystąpić do działań - do absolutnej zmiany zachowań i działań ludzkości -
tak aby świat wrócił na właściwą ścieżkę do normalności...i do wszystkich prawd istnienia.

Ale...jak to zrobić i czy to wogóle... jeszcze... jest możliwe???

Dr Ryszard Z. Opara